Znaleziono 0 artykułów
05.09.2025

„Góra Prawdy” Therese Bohman, to idealna powieść na koniec lata

05.09.2025
Fot. MarioGuti

Czwarta wydana po polsku powieść szwedzkiej autorki Therese Bohman ukazuje się w momencie doskonale pasującym do atmosfery tej prozy: u schyłku lata, gdy melancholia związana z końcem wakacyjnej beztroski wisi w powietrzu, a pierwsze jesienne liście przypominają, że znów nadejdzie zima. 

Koniec to bowiem jeden z głównych leitmotivów „Góry Prawdy”. Narratorka o imieniu Hanna prowadzi nas przez trzy przełomowe momenty jej życia. Pierwszym jest dzieciństwo naznaczone rodzinnym dramatem. Jej nastoletni brat Erik w wielkanocny wieczór udaje się z kolegami na owianą tajemnicami pobliską górę z wydrążoną wewnątrz jaskinią. Grupa nastolatków wraca jednak do domów bez Erika i nikt nie potrafi ani wytłumaczyć jego zniknięcia, ani nawet odtworzyć wydarzeń tej nocy. Tragedia dziewczynki, która mierzy się z wiecznie żywą żałobą – Erika ani śladów po nim nigdy nie udaje się odnaleźć – opowiedziana jest równolegle do historii jej dorastania i pierwszej miłości do mieszkającego po sąsiedzku Marcusa.

Fot. Materiały prasowe

Narracja przeskakuje o parę lat i oto Hanna jest już dorosła. Zamiast sławną artystką – którą to przyszłość wieszczyło jej otoczenie i ona sama – została teleankieterką i z każdym wykonanym telefonem coraz bardziej nie lubi swojego życia. Bohman, która w powieści „Ta druga” nakreśliła kompletny obraz konsekwencji psychicznych wykonywania niskopłatnej, wyrobniczej pracy, rekonstruuje stan ducha osoby rozczarowanej samą sobą, mierzącej się z mechanicznym zajęciem obarczonym poczuciem beznadziei. W tle wciąż wiszą nad bohaterką niewyjaśniona strata brata i tląca się nadzieja na bliskość z Marcusem, który odnosi teraz sukcesy w świecie akademickim. Wątek miłosny także ma swoją mroczną, niedopowiedzianą stronę – to znów specjalność Bohman. Autorka w każdej z poprzednich książek, szczególnie zaś w powieści „Utonęła”, pokazuje związki oparte na pewnym rodzaju przemocy, choć ich nie wartościuje. 

W finale „Góry Prawdy” Hannie udaje się odnaleźć swój głos jako malarki i zyskać rozpoznawalność, ma również za sobą rozstanie z życiowym partnerem oraz doświadczenie samodzielnego macierzyństwa. Lato znów nadchodzi, Hanna po raz kolejny spotka Marcusa i wraz z nim uda się na Górę Prawdy, by po raz pierwszy zmierzyć się z tym miejscem w dorosłości. Tajemnicza góra nadaje rytm prozie Therese Bohman i choć jej aspekt magiczny pozostaje tajemnicą, dla Hanny będzie miejscem nawiedzonym, które każe jej skonfrontować się z własnym demonami.

Ile warta jest trauma w dobie kapitalizmu?

Choć mowa o rodzinnej tragedii rozgrywającej się w dość sensacyjnych okolicznościach, Bohman udaje się uciec od tkliwej nuty lub preparowania prostej pożywki dla czytelniczych emocji. Historia rodzeństwa trzyma w napięciu, jednak nie ona jest głównym celem narracyjnych zabiegów autorki. Wręcz przeciwnie – wątek artystyczny pozwala Bohman stworzyć coś w rodzaju metakomentarza do motywu osobistego cierpienia, które zostaje przekute w artystyczny sukces. Hanna w swoich obrazach powraca do motywu góry, historia zaginięcia brata staje się jej znakiem rozpoznawczym. „Ta opowieść także jest walutą. Wszystkie uczucia i doświadczenia mogą mieć wartość, jeśli można je jakoś nazwać” (tłum. Justyna Czechowska), stwierdza za swoją bohaterką Bohman świadoma kapitalistycznych mechanizmów rządzących światem artystycznym, ale i szerzej: całą zachodnią cywilizacją. 

Hanna jako artystka, ale także człowiek naznaczony traumą, mierzy się w swoich przemyśleniach z przypadkowością naszych losów i pozorną kontrolą nad obieraną ścieżką. Tamtej nocy mógł zaginąć inny chłopiec lub wystarczyłoby, żeby zaczął padać śnieg i wszyscy nastolatkowie zostaliby w domu. Banalna myśl, że wystarczyło tak niewiele, by do tragedii nie doszło, wpływa na postrzeganie rzeczywistości przez Hannę, wyczuloną na małe zdarzenia, z których zbudowane jest jej życiowe doświadczenie, a co za tym idzie – także język książki. „[…] nie udawało mi się pozbyć myśli, że to ja żyję dalej, że to ja chodzę po świecie, a Erika nie ma. Powinnam być bardziej wdzięczna – myślałam – powinnam lepiej korzystać z życia, ale jak?”, pyta Hanna. 

Fakt, że jej brat zaginął w Wielkanoc, w dniu swojej konfirmacji, również nie jest bez znaczenia – jego siostra odrzuci religię, ale nie zwolni jej to z odpowiedzi na pytanie: „W co wierzę?”. W którą wersję wydarzeń i legend, których częścią stał się nie tylko jej brat, lecz także jej własne życie, oplecione wokół Góry Prawdy niczym winorośl? Bohman nie podsuwa żadnej odpowiedzi, ale pozostawia otwarte znacznie ważniejsze pytanie: o to, czy da się żyć, nie wierząc w nic. Hanna, która nie poznała prawdy o tym, co stało się z jej bratem, zdaje się za jednym zamachem odrzucać wiarę we wszystkie inne prawdy. Ale czy żyjąc bez nich, można znaleźć szczęście?

„Góra Prawdy” – powieść o pożegnaniu

Siła powieści szwedzkiej autorki polega także na tym, że wykracza daleko poza tematy nasuwające się tu na pierwszy rzut oka. Bohman nadaje im szerszy kontekst, nie zamykając się w analizie traumy po stracie bliskiej osoby. Pożegnanie, z którym mierzy się narratorka, to również pożegnanie bezpiecznych czasów dzieciństwa, beztroski i poczucia zespolenia ze światem przyrody. „Czasem zastanawiam się, czy naprawdę opłakuję Erika, czy może mijający czas. Że każdy najmniejszy moment, wszystko, co razem wzięte, stanowi największą część życia, po prostu znika, rozpuszcza się, popada w zapomnienie”, stwierdza Hanna. Nieodłącznym bohaterem jej dzieciństwa i młodości był także Marcus, pierwsza miłość, po której również pozostała otwarta rana, ale tutaj dziewczyna, a później już kobieta, ma szansę na uzyskanie odpowiedzi na swoje pytania, o ile starczy jej odwagi, by zapytać. 

W „Górze Prawdy” Hanna w trzech skokach mierzy się z procesem kształtowania się swojej tożsamości. Poprzez sztukę, macierzyństwo i związek stara się zdefiniować siebie, zarysować granice między własną osobą a światem, który tak mocno w nią uderzył, gdy była dzieckiem. Czy należy pozwolić, by żal wpisał się w naszą tożsamość, czy wciąż na nowo podejmować z nim nierówną walkę? Bohman rozpisała swoją odpowiedź w pięknej książce o odnajdywaniu własnej prawdy na pewnej górze – tajemniczej na tyle, na ile tajemnicą jest każdy człowiek.

Maria Karpińska
  1. Kultura
  2. Książki
  3. „Góra Prawdy” Therese Bohman, to idealna powieść na koniec lata
Proszę czekać..
Zamknij