Znaleziono 0 artykułów
06.09.2025

Sofia Coppola nakręciła dokument „Marc by Sofia” o Marcu Jacobsie

06.09.2025
(Fot. Materiały prasowe)

Reżyserka Sofia Coppola nakręciła film dokumentalny „Marc by Sofia” o projektancie Marcu Jacobsie, swoim wieloletnim przyjacielu. Premiera odbyła się na festiwalu filmowym w Wenecji. Dokument spodoba się nie tylko fanom mody. 

Sofia Coppola i Marc Jacobs przyjaźnią się od ponad 30 lat. Pomysł, by reżyserka stworzyła dokumentalny portret kultowego projektanta, podrzucił Sofii dokumentalista R.J. Cutler („Billie Eilish: Portret lekko zamglony”, „Martha”), który ostatecznie projekt wyprodukował. W „Marc by Sofia”, który zadebiutował na festiwalu filmowym w Wenecji, widz dostaje portret Jacobsa ujęty w klarowne ramy.

Marc Jacobs i Sofia Coppola przyjaźnią się od 30 lat. Teraz reżyserka nakręciła o projektancie film dokumentalny

Widz towarzyszy Jacobsowi przez kilka tygodni przygotowań do pokazu kolekcji na sezon wiosna-lato 2024 – od wyboru grubości splotu materiału po ostatnie poprawki sztucznych rzęs przed wybiegiem. Zdążający w określonym kierunku proces pozwala raz po raz otwierać portal do przeszłości. Przez nie do filmu przedostają się kluczowe dla kariery Jacobsa momenty, wypowiedzi kolegów po fachu czy wspomnienia bliskich, bez których projektant nie byłby tym, kim jest.

Przyjacielska relacja z Coppolą pozwala zacząć cały proces filmowania z całkiem innego poziomu: bez etapu zabiegania o szczerość, krygowania się, bez murów, które trzeba obalić. – Świadomość, że to Sofia stanie za kamerą, uczyniła ten proces o wiele łatwiejszym dla mnie i mojego zespołu. Jestem nie tylko fanem jej twórczości, ale też przyjaźnimy się od ponad 30 lat. Otworzenie się przed nią było naturalne – mówi Jacobs. To skrócenie dystansu działa na korzyść opowieści.

Film dokumentalny „Marc by Sofia” pokazuje drogę Jacobsa od kultowej kolekcji grunge’owej, przez pracę dla Louis Vuitton, po wybicie się na niezależność

Dziś ikoniczna pozycja Jacobsa w świecie mody wydaje się oczywista. Tym ciekawiej wraca się do początków, gdy jego niepokorne wizje nie we wszystkich wzbudzały entuzjazm. Dostrzeżony jeszcze jako student Parsons School of Design, Jacobs zaraz po jej ukończeniu został zatrudniony jako dyrektor kreatywny przez Perryego Ellisa. To dla tej marki wykreował „grungeową kolekcję” z 1993 roku. Na wybiegu flanelowe koszule i oversiz’eowe sukienki prezentowały supermodelki pokroju Naomi Campbell czy Kate Moss. Kolekcja chwytała kwintesencję stylu Jacobsa jako interdyscyplinarnego artysty, usiłującego w jednym projekcie połączyć wpływy muzyczne, streetowe, kulturowe. Dziś uznawana jest za klasyczną, a inkorporowanie mody ulicznej do wybiegowych looków to stały zabieg, ale wtedy Suzy Menkes pisała, że „grunge jest okropny”. „Typowy strój wygląda jak skomponowany z zamkniętymi oczami w ciemnym pokoju”, krzywił się „New York Times”. Po krytycznym przyjęciu kolekcji Ellis zwolnił Jacobsa z prestiżowego stanowiska. Musiał tego potem żałować.

Ledwie cztery lata po tym Jacobsa zatrudnił Louis Vuitton, dziś wiodący dom mody, wówczas firma skupiająca się wyłącznie na torebkach i walizkach. To Jacobs, autor pierwszej kolekcji Louis Vuitton ready-to-wear z 1998 roku, zapewnił marce status, jaką cieszy się dzisiaj. Przeciekawe są – podawane z poczuciem humoru i autoironią – opowieści o tym, jak Jacobs z trudem zmieniał podejście marki do wykorzystania jej ikonicznego logo. Zainspirowany twórczością surrealisty Marcela Duchampa Amerykanin uważał, że aby coś nabrało nowego znaczenia, musi zostać najpierw zdekonstruowane. Ale jego odważne pomysły, jak choćby namalowanie na ekskluzywnych torebkach graffiti, spotykały się początkowo z odmową. Logo było święte. Projekt, który miał pojawić się tylko na wybiegu, zrobił jednak taką furorę, że zaczęto go na potęgę podrabiać i sprzedawać nielegalnie, więc firma była poniekąd zmuszona, by go wyprodukować.

W 2001 ukazała się wspólna kolekcja Jacobsa ze Stephenem Sprouse‘em, mającym na koncie współprace z Andym Warholem czy Keithem Haringiem. Torebki z zamalowanym logo wyprzedały się na pniu i do dziś pozostają pożądanym dodatkiem. Potem wyborów Jacobsa już nikt nie kwestionował, a on każdą kolejną decyzją udowadniał, że ma bezbłędną intuicję – jak choćby wtedy, gdy zdecydował się na współpracę z Takashim Murakamim, którego kolorowa reinterpretacja logo LV dziś jest już klasykiem. 

Takich konkretnych przywołań z historii Jacobsa jest w filmie o wiele więcej. Artysta opowiada o swojej miłości do Yves’a Saint Laurenta, o podziwie dla Vivienne Westwood. Odkrywa proces twórczy, w którym na początku zawsze są chaos i wielka niewiadoma. Film pokazuje też, jak ważna w życiu kreatora mody jest praca zespołowa, otoczenie się ludźmi, na których można polegać i którzy rozumieją wizję.

Gdzieś przy okazji kolejnych wspominek ulubionych modelek, sesji, kampanii, kolekcji pojawiają się też wątki osobiste. Wspomnienie trudnej relacji z ojcem i ojczymem, opowieść o babci fashionistce, którą mały Marc się inspirował. Coppola nie przekracza pewnej granicy. Nie zobaczymy Jacobsa myjącego zęby z nieułożonymi włosami. Nie poznamy jego męża, choć wieloletni związek z Charlym DeFrancesco jest przecież publiczny. Coppola wybiera z życia Jacobsa tylko to, co zdaje się mieć według niej znaczenie dla jego sztuki.

„Marc by Sofia” to filmowe kompendium wiedzy o projektancie

„Marc by Sofia” nie jest dokumentem, który biegnie po Oscary, ani wiekopomnym dziełem, do którego będzie się wracać za kilka dekad. To raczej przykład dobrze zrealizowanego, wciągającego kina „użytkowego”, które ma szanse spodobać się zarówno koneserom mody, jak i kompletnym laikom. Redaktorzy modowi nie znajdą tu zaskakujących, nowych informacji, ale „Marc by Sofia” może być dla nich miłym kompendium wiedzy, przy którym raz na jakiś czas kiwają głową, wykrzykując: „Ach! Pamiętam!”. Film z empatią i z humorem uchwycił niepokornego ducha artysty. Sprawnie umiejscawiając go na historyczno-społecznej mapie, buduje dla niego kontekst i tłumaczy jego fenomen. Jednocześnie jest na tyle ogólny, niespecjalistyczny i komunikatywny, że widz niezainteresowany modą też znajdzie w tym seansie powody do radości.

„Marc by Sofia” przypomina, że moda może mieć wymiar artystyczny

Dokument o Jacobsie ma też zaskakujący wymiar, nazwijmy go umownie „motywacyjno-misyjnym”. W dzisiejszych czasach moda nierzadko kojarzy się z dresami firmowanymi nazwiskiem kolejnego influencera, a taśmowo zakładane przez gwiazdy firmy odzieżowe zamiast kreacją zajmują się kopiowaniem i dyskontowaniem trendów. Miło jest na przykładzie Jacobsa przypomnieć sobie, że literatura, sztuka, kino, teatr – wiedza i kultura! – są nieodzowną pożywką dla każdego, kto pragnie tworzyć, a najwięksi kreatorzy mody to biznesmeni, ale przede wszystkim artyści, którzy nigdy nie przestają być głodni świata.

Cytaty pochodzą z filmu i z wywiadu Marca Jacobsa i Sofii Coppoli dla Fred Film Radio

Anna Tatarska, Wenecja
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Sofia Coppola nakręciła dokument „Marc by Sofia” o Marcu Jacobsie
Proszę czekać..
Zamknij